Asset Publisher Asset Publisher

Przechytrzyć pożar!

Jak ważne jest właściwe przygotowanie do walki z pożarami, przekonali się w tym roku nie tylko mieszkańcy Szwecji czy Grecji. O wzroście odnotowanych pożarów w polskich lasach informowali niedawno leśnicy z Nadleśnictwa Białowieża.

Prowadzenie akcji ratowniczo-gaśniczej podczas pożaru lasu to wielki test ludzi, ich umiejętności i wiedzy oraz dostępnego sprzętu. O tym, że życie pisze różne scenariusze przekonało się ponad 100 ratowników (strażaków, leśników, policjantów i żołnierzy) podczas ćwiczeń zorganizowanych w miniony czwartek (11.X) na terenie leśnictwa Wydminy (Nadleśnictwo Giżycko/RDLP Białystok). Zanim ugaszono symulowany pożar ratownicy musieli pokonać wiele przeciwności.

Tego dnia około godziny 11-tej zbierający w lesie grzyby mieszkaniec Wydmin powiadomił telefonicznie leśniczego o zaobserwowanym ogniu. Dalej wszystko potoczyć się miało według schematu podczas którego została powiadomiona Straż Pożarna oraz Punkt Alarmowo Dyspozycyjny w nadleśnictwie. Pierwsze zastępy strażaków z OSP Wydminy przybyły na miejsce pożaru w ciągu 8 minut. Ze względu na wysoki stopień zagrożenia oraz zaobserwowane duże źródło pożaru  (rozległy dym) dyżurny ze Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego (SKKP) skierował na miejsce kolejne jednostki ratowników. Dzięki czemu w ciągu kilku minut w drodze były już pojazdy z OSP Spytkowo, OSP Miłki OSP Kruklanki oraz Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Giżycka, w sumie 8 pojazdów.

Około godziny 11:15 według meldunków przybyłych na miejsce ratowników płonęło około 8 ha lasu sosnowego. Do ugaszenia tak rozległego pożaru potrzebne były duże ilości wody. Dyżurny SKKP podjął decyzję o wysyłaniu do pożaru kolejnych ratowników z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Piszu, OSP Jeziorowskie, OSP Ryn oraz dwie jednostki Wojskowej Straży Pożarnej z 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej (jedna z Orzysza, druga z Giżycka). W sumie w akcji było już 13 zastępów strażaków. Gdy na miejsce dojechało wsparcie i dowiozło świeży zapas wody, samochody gaśnicze z pustymi zbiornikami skierowano w kierunku pobliskiego jeziora, na którym już pływały dwie motopompy. Do prowizorycznego punktu czerpania wody nie wszystkie samochody gaśnicze dojechały (nie było tam na nie miejsca). Część pojazdów rozstawiono w równych docinkach pomiędzy źródłem wody a pożarem i połączono za pomocą węży strażackich, tak że woda z jeziora przetłaczana była kolejno pomiędzy nimi, aż do miejsca pożaru. W tym czasie policjanci wspólnie z leśnikami ze Straży Leśnej zabezpieczali teren i kierowali ruchem pojazdów.

Na miejscu pożaru powstał prowizoryczny Sztab z którego dowódcy włączali do akcji kolejne zastępy strażaków z OSP Sterławki Wielkie, OSP Marcinowa Wola, OSP Kamionki. Po około dwóch godzinach do sztabu zaczęły docierać meldunki o intensywności pożaru który powoli tracił na sile. Niestety kilka chwil później do sztabu dotarła wiadomość, informująca że warunki pogodowe uległy zmianie, wiatr przybrał na sile i zmienił kierunek w wyniku czego doszło do przerzucenia ognia na porośnięty suchą roślinnością obszar. Rozpoczęło się przegrupowanie sił. Z Leśnej Bazy Lotniczej w Rostkach do gaszenia ognia włączył się również samolot patrolowo-gaśniczy, który zrzucał wodę bezpośrednio na nowopowstałe źródła ognia.

Walka z ogniem zakończyła się po czterech godzinach, podczas których organizatorzy ćwiczeń zadbali aby zawodziło wszystko co tylko możliwe. Zanikała łączność, kończyła się woda, na wąskich leśnych dojazdach nie dało się ani zawrócić ani wyminąć pojazdów, drogę tarasowały powalone drzewa, trzeba było samodzielnie udzielać pomocy medycznej rannym strażakom.  W sumie w ćwiczeniach wzięło udział 20 zastępów ratowników, którzy powrócili z ćwiczeń bogatsi o nowe doświadczenia.