Asset Publisher Asset Publisher

O komarze w Światowy Dzień Komara

Bzyczą, kąsają, gryzą, żądlą i wywołują swędzenie. Ludziom spacerującym po lesie najbardziej uprzykrzają życie właśnie te stworzenia. W przeprowadzanych przez Lasy Państwowe badaniach opinii publicznej niechęć do kłujących nas owadów deklaruje aż co trzeci badany.

Na początku zaznaczamy, że nie chcemy nikogo straszyć i zniechęcać do wycieczek do lasu. Warto jednak wiedzieć, co nam uprzykrza życie w czasie wypraw na łono natury.

W lesie czyhają na nas dziesiątki gatunków owadów gotowych kłuć, gryźć i wysysać naszą krew. Spotkanie z niektórymi z nich może się zakończyć jedynie niegroźnym świądem bądź swędzącym bąblem. Wiele jednak może wywoływać silne odczyny alergiczne oraz przenosić choroby wirusowe i bakteryjne.

Bąk, komar i spółka

Zapewne wielu z nas choć raz w życiu poczuło nieprzyjemne ukłucie, przypominające wbijanie w skórę grubej igły. Po chwili miejsce to zaczynało swędzieć i pojawiał się czerwieniejący obrzęk. Tego typu ugryzienia przypisywane są najczęściej „końskiej musze”, gatunkowi, który tak naprawdę nie istnieje. Bzyczący wokół naszej twarzy i niedający się odgonić natrętny, szary owad z charakterystycznymi, wielkimi, purpurowo-fioletowymi oczami to z dużym prawdopodobieństwem jusznica deszczowa, muchówka z rodziny bąkowatych, nazywana także bąkiem lub ślepakiem.

Najczęściej atakuje w pobliżu zbiorników wodnych, w stajniach czy oborach. Jusznice chmarami unoszą się wzdłuż leśnych dróg, obrzeży lasów, nad polanami i łąkami. Jest równie dużym natrętem co bąk bydlęcy, którego z kolei spotkamy na pastwiskach i śródleśnych polanach. Ten dwa razy większy od jusznicy owad ma równie wielkie, ale zielone oczy i pokryty jest żółtymi włoskami. Bąkowate najbardziej dokuczliwe są w gorące, parne dni, tuż przed deszczem lub zaraz po nim.

Najczęściej jednak męczą nas komary. W naszym kraju występuje ich aż 47 gatunków, z czego 36 żywi się ludzką krwią. Rozpoznanie poszczególnych osobników wymaga wprawy, ale z dużym prawdopodobieństwem atakuje nas komar kłujący, najpospolitszy w kraju przedstawiciel rodzaju. Wprawdzie nie jest on najlepszym lotnikiem, ale porusza skrzydełkami z częstotliwością ponad 600 uderzeń na sekundę. Właśnie to tempo wywołuje drgania, które słyszymy jako irytujące bzyczenie.

Bardzo bliskimi kuzynami komarów są ciemniejsze i mniejsze, związane z płytkimi zbiornikami wodnymi meszki. Masowo pojawiają się późną wiosną i latem, najczęściej na terenach zadrzewionych, aktywne są w dzień i atakują chmarami. Ich ukłucia są bardziej bolesne od komarzych i pozostawiają krwawiący ślad.

Najmniejszym z krwawych kuzynów komara jest kuczman, który najbardziej dokucza wczesnym rankiem i o zmierzchu nad zbiornikami wodnymi. Po jego ukąszeniu pozostaje ropiejąca grudka, która znika dopiero po tygodniu.

infografika przedstawiająca informacje o komarach

 

Krwawe panie

Dlaczego ukąszenia komarów i meszek czujemy dopiero po tym, jak już odlecą, a cięcie „końskich much” boli nas natychmiast? Dlaczego jedne ukłucia bolą mniej, a drugie bardziej? To, w którym momencie odczuwamy, że coś nas podgryza, zależy przede wszystkim od tego, w jaki aparat gębowy zaopatrzony jest atakujący owad. Komary i spokrewnione z nimi owady mają aparat typu kłująco-ssącego (umożliwia odżywianie się nektarem kwiatów i krwią), który złożony jest z całkiem profesjonalnych trzech par igieł. Pierwsza para zaopatrzona jest w ząbki i służy do przebicia skóry, którą rozchylają dwie kolejne komarze igły. W ten sposób trzecia para ma dostęp do krwi. Jedna z igieł wkłuwa się w ciało i zasysa krew, druga w tym czasie wpuszcza związki zapobiegające jej krzepnięciu.

Działanie komarów i pokrewnych z nimi owadów można uznać za niezwykle delikatne, gdyż komarze igły aplikują nam środek znieczulający. Dlatego swędzenie odczuwamy dopiero po skończonej przez owada krwawej robocie. Całkowitym przeciwieństwem są zaopatrzone w aparat gębowy typu tnąco-ssącego jusznice, które są zdecydowanie mniej subtelne i nie znieczulają swoich ofiar. To właśnie dlatego ich ugryzienia są niezwykle bolesne. Narzędzie, którym dysponują, składa się z mocno rozwiniętej pary żuwaczek oraz szczęk otoczonych miękką rynienką. Ten silny aparat pozwala im wykonać precyzyjne cięcie skóry i zlizywać wypływającą z niej krew.

A w jaki sposób leśni krwiopijcy wynajdują swoje ofiary? Ciało jusznicy zaopatrzone jest w receptory podczerwieni, które umożliwiają jej namierzenie ofiary z dużej odległości. Aktywne przeważnie w ciągu dnia samice przyciągają ciepło, ruch, świecąca powierzchnia i dwutlenek węgla.

Równie czułe na wydychany przez nas dwutlenek węgla są komary. Reagują także na kwas mlekowy zawarty w ludzkim pocie.

Wśród wszelkiego rodzaju „bąków”, komarów i meszek krwią odżywiają się tylko samice. To ich aparat gębowy jest lepiej rozwinięty i mocniejszy. Krew potrzebna jest im jedynie w okresie, w którym składają jajeczka. Do ich wytworzenia niezbędna jest duża ilość białka. Poza okresem rozrodczym samice, podobnie jak spokojne samce, żywią się sokiem roślinnym i nektarem kwiatów.

Gdy swędzi i piecze

Ludzki organizm może na ugryzienia i ukłucia krwiopijczych owadów reagować w wieloraki sposób. Ślina nękających nas „krwiopijców” zawiera substancje przeciwzakrzepowe, które mogą powodować reakcje alergiczne. Wstrzykiwana przez meszki toksyna wywołuje nie tylko objawy alergii, ale i jątrzące się obrzęki, a nawet infekcje, gorączkę i obrzęki płuc, które są szczególnie groźne dla małych dzieci i niemowląt.

Najwięcej jednak powikłań wywołuje ugryzienie jusznicy. To właśnie jej ślina często powoduje opuchliznę, powiększające się zaczerwienienie i stan zapalny. Ślad po ugryzieniu wydaje się cieplejszy niż reszta ciała, mocno swędzi, a zaczerwienienie utrzymuje się nawet do dwóch tygodni.

Przy okazji ukąszenia owady mogą zaaplikować cały arsenał bakterii, wirusów i chorób. Zdarza się, że jusznice przenoszą polio, wąglika i, objawiającą się wysoką gorączką i bólem stawów, tularemię. Bąki dokładają do tego jeszcze świdrowce i nicienie. Kuczmany są roznosicielami drobnoustrojów powodujących wirusowe zapalenie mózgu i tularemię, a komary nicieni, wirusów oraz krętków boreliozy. Z powodu tak wielu chorób, które mogą wywołać te owady, nie można lekceważyć żadnych niepokojących objawów pojawiających się po ugryzieniu czy ukłuciu. W większości przypadków w zwalczeniu infekcji pomaga antybiotykoterapia.

Świąd zmniejszają okłady z lodu, rumianku, zsiadłego mleka lub śmietany. Skutki reakcji alergicznej ograniczy także wapno. Miejsca po ukąszeniu nie można drapać, a jeśli piecze, ulgę przyniosą okłady z octu jabłkowego, soku z cytryny lub amoniaku.

Wiadomo jednak, że łatwiej zapobiegać nieprzyjemnym skutkom, niż je leczyć. Podstawą jest odpowiedni ubiór. Udając się na leśne wędrówki, powinniśmy zrezygnować z szortów i koszulek z krótkim rękawem, a postawić na spodnie z długimi nogawkami, bluzy i kapelusz zasłaniający czoło. Nogawki i rękawy powinny być luźne. Ważne, żeby ubrania miały jasny kolor, gdyż na takiej odzieży łatwiej zauważyć owady. Leśni krwiopijcy są bardzo czuli na nasz zapach, dlatego zrezygnujmy ze słodko pachnących kosmetyków. Na rynku jest wiele preparatów odstraszających owady. Większość z nich działa zarówno na komary, meszki i kuczmany, jak i na bąkowate. Skuteczność środka zależy od rodzaju i stężenia zawartej w nim substancji czynnej, która blokuje receptory czuciowe owadów oraz je odstrasza. Można wybrać środki zawierające DEET, związek ten może jednak działać drażniąco również na nas, lub środki na bazie łagodniejszej ikarydyny czy ekologiczne, zawierające w składzie pyretrynę wytwarzaną ze sproszkowanych koszyczków niektórych gatunków złocieni.

W walce z komarami i meszkami skuteczna jest także wanilia, a nawet olejek do ciasta o tym zapachu, czosnek, olejek lawendowy i eukaliptusowy, bazylia, goździki, mięta i tymianek. Z ekstraktów tych roślin, na bazie wody i spirytusu, można sporządzić roztwór i stosować jak spray. Meszki powinien odstraszyć również sok z cebuli. W okresie letnim można regularnie przyjmować witaminę B1, która przedostaje się do potu i odstrasza owady.