Asset Publisher Asset Publisher

92 lata temu Dziennik Białostocki donosił:

18 października 1926r.

Stada wilków rozmnożyły się

w pow. Augustowskim

            Na terenie gminy Wołłowiczowce, pow. Augustowskiego ukazały się w dużej ilości wilki. W nocy z dnia 3 na 4 bm., wilki zadusiły 40 owiec, które znajdowały się na wyspie położonej na rzece Czarna-Hańcza - a stanowiły zbiorową własność gospodarzy wsi Sienkiewicze. Ponadto podczas nocnego obchodu służbowego, napadniety został przez wilki posterunkowy P. P. [Policji Państwowej – przyp. J. K.] Czekański, który strzałami z karabinu wilki odstraszył.

 

85 lat temu Dziennik Białostocki donosił:

18 października 1933r.

Zbrodniczy strzał w lesie

            Mieszkaniec wsi Klinczany w pow. sokólskim, znany kłusownik, Józef Błażewicz udał się w końcu grudnia ub. r. wraz ze swym sąsiadem, Józefem Januszkiewiczem, na polowanie do pobliskiego lasu państwowego. Kiedy obaj kłusownicy znajdowali się w części lasu zwanej „Dąbrówka”, spotkali się oko w oko z gajowym, Adolfem Kuczyńskim. Wówczas Januszkiewicz krzyknął do Błażewicza: „Uciekaj, bo Kuczyński”, poczem sam zaczął uciekać, a w ślad za nim pobiegł Błażewicz. Nagle padł strzał. Kula ugodziła Błażewicza, uszkadzając mu nerkę, żołądek, krezkę ślepej kiszki oraz wątrobę. Wskutek krwotoku wewnętrznego – ranny po upływie kilku godzin zmarł.

            W stan oskarżenia o dokonanie zabójstwa postawiony został gajowy Kuczyński, który podczas rozprawy w sądzie okręgowym do winy się nie przyznał, twierdząc, ze gdy zauważył kłusowników, począł ścigać Błażewicza, Januszewicz zaś pozostał za nim w tyle. Kiedy od Błażewicza z tyłu dzielił go tylko krok, chwycił go ręką za ramię, usłyszał strzał. Kto strzelał nie widział. Strzał padł z tyłu z prawej strony, na ukos. Ponieważ jedynym świadkiem zajścia był drugi kłusownik, który mocno obciążał oskarżonego, sąd skazał gajowego na 8 lat więzienia.

            Obrońca skazanego, adw. S. Andrzejew, założył skargę apelacyjną. Na rozprawę w sądzie apelacyjnym został wezwany nowy świadek, niejaki Bronisław Gryszko, który krytycznego dnia udał się po gałęzie do lasu i widząc gajowego, schował się w krzakach, obserwując całe zajście. Według słów tego świadka – gajowy Kuczyński nie strzelał, lecz ktoś inny z boku. Opierając się na zeznaniach Gryszka, sąd apelacyjny uwzględnił skargę i Kuczyńskiego uniewinnił.